Jeśli ferie zimowe to tylko w Austrii! – cz.1

Jak ferie to tylko na nartach, ośnieżonych stokach alpejskich wzgórz, wieczorach przy kominku z aromatycznym grzańcem i tradycyjnymi przyśpiewkami, klimatem jakiego nie ma nigdzie indziej. Jak ferie to tylko w Austrii!

Atrakcje narciarskie dla starszych dzieci

Na narciarskie szaleństwo najlepszy dla wielu jest Tyrol. Tutaj wszyscy zimą mają co robić – są skocznie, górki, lodowce – moc zjazdów do wyboru do koloru. Każdy tutaj znajdzie coś dla siebie, zarówno początkujący, jak i osoby szukające mocnych wrażeń.

Moc wrażeń, moc przygód, czyli jak pokonać własne słabości

Dla fanów ostrych przygód wybór jest łatwy. Wybór pada na tzw. zimową stolicę Alp, centrum terenu narciarskiego, czyli kurort Kitzbühel. Wśród najchętniej odwiedzanych miejsc jest Direttissima, będąca najbardziej stromą trasą narciarska w Alpach, o nachyleniu 78 stopni, Streif uchodząca za najtrudniejszą trasę na świecie lub Pengelstein Sud, czyli trasa mająca największą różnicę wzniesień na świecie – od1938 do 800 metrów n.p.m.

Kurort Kitzbühel odwiedzany jest również przez mniej zaawansowanych narciarzy. Oferuje on bowiem prawie 170 km tras zjazdowych. Najczęściej wybierane są takie miejscowości jak Kirchberg, Jochberg czy też Mittersill. Spośród tras w zimowej stolicy Alp ponad połowa z nich przeznaczona jest dla zawodowców oraz osób średniozaawansowanych. Szczyt sezonu oznacza uruchomienie aż dziewięciu kolejek kabinowych i 28 krzesełkowych. Właściwie obowiązkowo jest tutaj odwiedzić szczyty takie jak Pitzal, Stubai, Hintertux, Kaunertal, Sölden czy też Ötztal. Każdy z nich przyciąga turystów zupełnie innymi zimowymi atrakcjami. Co istotne, Tyrol uchodzi za najpiękniejszy land w Austrii, stąd nuda nie grozi tutaj nikomu. Geograficzną stolicą regionu jest Innsbruck, znany z narciarskich Mistrzostw Świata, gdzie warto zrobić sobie zdjęcie ze skocznią w tle, ale nie tylko.

Jakie miejsca warto odwiedzić w zimowym sezonie na Zachodzie? Koniecznie przeczytaj drugą część artykułu, czyli: Jeśli ferie zimowe to tylko w Austrii! – cz.2