Zadzwoń lub napisz

+48 32 297 39 04 +48 602 370 506 +48 510 222 266 +48 500 221 797 info@zwrotpodatkow.pl

lub

skorzystaj z formularza

Granice determinacji w walce o przyszłość. Niecodzienny protest Greenpeace przeciwko planom wierceń na Arktyce

Granice determinacji w walce o przyszłość. Niecodzienny protest Greenpeace przeciwko planom wierceń na Arktyce

Czas nie ustaje w zmianach otaczającej nas rzeczywistości. Nasze organizmy starzeją się z minuty na minutę, robiąc miejsce dla naszych dzieci, i dzieci naszych dzieci. W tym „owczym” pędzie za pieniądzem i stabilizacją finansową nikt raczej nie zastanawia się nad ekologicznymi konsekwencjami naszych działań, co skutkuje wzmożonymi, oraz coraz bardziej inwencyjnymi formami uświadamiania społeczeństwa o zachodzących w środowisku zmianach, prowadzonych przez ekologów i aktywistów.

Odwaga czy głupota… niech „nas” osądzi historia.

Sześcioosobowa grupa kobiet, między innymi z: Anglii, Kanady, Szwecji, Holandii, Belgii, a także z Polski, należących do organizacji Greenpeace postanowiły w niecodzienny sposób zaprotestować przeciwko planom wierceń na Arktyce. Prawdopodobnie zainspirowane happeningiem artystycznym z 1974 roku, w którym to Philippe Petit przeszedł na linie pomiędzy budynkami World Trade Center postanowiły wspiąć się po zewnętrznej ścianie najwyższego budynku w Europie – biurowca Shard w Londynie. Wybór miejsca akcji nie był przypadkowy. Po pierwsze konstrukcja wieżowca przypomina bryłę lodu. Poza tym, w budynku znajduje się, między innymi siedziba firmy Shell, której działania w nieodległej przyszłości znajdą ujście na Arktyce, gdzie zamierzają rozpocząć wydobycie ropy.

Więcej informacji na temat Wielkiej Brytanii znaleźć można w artykule: Duma i uprzedzenie. Absurdalne sugestie Elżbiety II wokół reformy systemu imigracji.

Przed rozpoczęciem akcji Polka, Wioletta Smul tak wypowiadała się o intencjach swego działania: „Przyjechałam do Londynu, aby wesprzeć miliony ludzi, którzy od roku apelują do Shella o zaniechanie planów wydobycia ropy w Arktyce. Jeśli uda nam się dotrzeć na szczyt i zainstalować malowidło, nie będą mogli nas zignorować. To będzie jedno z najtrudniejszychwyzwań, jakich podjęłam się w życiu.” Po wielogodzinnej wspinaczce, z ciężkimi plecakami, jednej z uczestniczek akcji udało się wspiąć na szczyt, a na wysokości 310 metrów rozwinięty został transparent namawiający do ocalenia Arktyki.

Victoria Henry z Kanady powiedziała: „Shell nie mówi o swoich planach wierceń na Arktyce i nie chce, by mówili o nich inni. Jesteśmy tu po to, by o tym krzyczeć z najwyższego dachu”. Czy coś się zmieni po tym imponującym wyczynie tych odważnych kobiet? Nie wiadomo. Najważniejsze jest natomiast, żeby nie obudzić się pewnego dnia z ręką „w nocniku” pełnym śmieci…