Zadzwoń lub napisz
+48 602 370 506 +48 510 222 266 +48 500 221 797 info@zwrotpodatkow.pl
lub
skorzystaj z formularzaWspólnota Europejska już od 1995 roku wprowadza w życie strategię obniżenia przeciętnego poziomu emisji CO2, wytwarzanej przez jeżdżące po unijnych drogach samochody. Zasady, w wyniku których w 2015 roku przeciętny poziom emisji dwutlenku węgla ma zostać obniżony do 130 g/km przedstawiane są wszystkim uczestnikom Wspólnoty. Ideałem byłoby przestawienie przemysłu motoryzacyjnego na produkcję pojazdów ekonomicznych, a także przyjaznych środowisku. Niemniej jednak zarówno ze względu na koszty, jak i raczkujące technologie, umożliwiające zmiany w emisji CO2 przy produkcji samochodów, pomysły UE wywołują zaskakujące reakcje państw europejskich.
Na barykady
W czerwcu Parlament Europejski, Komisja Europejska oraz Rada Unii Europejskiej debatowała nad porozumieniem w sprawie ograniczenia emisji CO2 dla samochodów. Negocjacje zwane trilogiem ostatecznie zakończyły się osiągnięciem konsensusu w tej sprawie. Kolejny krok, czyli przyjęcie tej decyzji przez radę Unii Europejskiej zdawało się być jedynie formalnością.
Więcej na temat Unii Europejskiej przeczytać można w artykule:Niezastąpiony surowiec, czy trucizna? Ropa z Kanady pod lupą.
Niestety życie bywa zaskakujące. Berlin, jako przedstawiciel państwa, w którym wciąż produkowane są ciężkie samochody zablokował proces decyzyjny, nie dopuszczając do głosowania. Blokada porozumienia odbywała się za każdym razem, kiedy temat limitów emisji CO2 poddawany był pod rozwagę uczestników spotkania.
Już trzy razy Niemieckim przedstawicielom udało się odłożyć proces decyzyjny. 14 października na spotkaniu zastępców ambasadorów w Brukseli, którzy mieli przygotować agendę rady ministrów środowiska Niemcy zgłosili postulat. Zawierał on propozycję 10-letniego okresu przejściowego. Poufna notatka do ministrów zawierała informacje: “Uznajemy wysiłek poczyniony na rzecz znalezienia kompromisu w ramach nieformalnych negocjacji, jednak nie odniesiono się jeszcze odpowiednio do kwestii elastyczności (…) dlatego sugerujemy wprowadzenie modelu przejściowego, jeśli chodzi o cel emisji 95 gramów CO2 na kilometr w 2020 roku”. Z tego wynika, iż Niemcy musieliby wprowadzić normy emisji CO2 nie w 2020 roku, ale w 2030. Propozycja, za zgodą prowadzącej spotkanie prezydencji litewskiej stała się przedmiotem debaty.
„Taki pomysł poparły między innymi Wielka Brytania i kraje grupy wyszehradzkiej” – wypowiedział się na ten temat dyplomata jednego z państw UE. Dla przeforsowania swojego pomysłu niemieccy dyplomaci muszą zbudować tzw. większość kwalifikowaną. Ale wszystko wskazuje na to, iż ich determinacja w tym temacie odnosi oczekiwane skutki.
Zdecydowany sprzeciw dla pomysłu Niemiec demonstrują organizacje konsumenckie i ekologiczne: „Porozumienie z czerwca jest uczciwe. Nie tylko konsumenci zaoszczędziliby pieniądze na paliwie, ale też byłyby pozytywne efekty dla środowiska” – twierdzi Johannes Kleis, rzecznik BEUS, europejskiej federacji konsumentów.
Czasem determinacja i pewność siebie przynosi oczekiwane skutki. Tylko, co na to środowisko naturalne…